Drodzy
rodzice. W Waszym życiu przychodzi moment, kiedy dziecko stawia opór. Nie mówię
tutaj o sytuacji, gdy wciskacie mu na siłę zmieloną marchewkę ze słoika, a
rozpłakany maluch w akcie desperacji wymiotuje na nowy komputer, który
kupiliście na raty. Chodzi mi bardziej o moment buntu. My młodzi ludzie, bardzo
lubimy bunt. My młodzi kochamy bunt. Nie
ważne, przeciwko komu, lub czemu. Bycie młodym, równa się bycie buntownikiem.
Poznajemy świat i zdajemy sobie sprawę, że z prądem rzeki płynął tylko zdechłe
ryby. Sami byliście w naszym wieku, więc wiecie, co mam na myśli
Wasz ruch oporu wyglądał, no lekko inaczej niż
nasz obecny, ale po kolei. Sytuacja polityczna w Polsce była trudna.
Wychodziliście na ulice, protestowaliście, staliście w olbrzymich kolejkach,
które nie miały końca, a na dodatek żarcie było na kartki. Wszystkie te
wydarzenia ukształtowały Was. Doceniacie pieniądze, ponieważ musieliście ciężko
pracować. Nie było Internetu, więc pisaliście do siebie listy. No nie mieliście
tak łatwo jak my teraz, po części Wam troszkę zazdroszczę. Ale do rzeczy.
Największym powodem buntu w Waszym przypadku, był system polityczny, (tak mi
przynajmniej mówił wujek).Dla porównania Nasz głos oburzenia, już nie dotyczy
polityki, którą większość z nas ma głęboko w nosie.
My już po prostu nie możemy patrzeć na to jak…
krzywdzone są Żubry w Polsce! Płaczemy i oskarżamy cały świat o to, że Dawid Kwiatkowski
odwołał koncert. Mama nie pozwala iść na imprezę do Krzyśka! Jak ona śmie, on
jest tylko 30 lat starszy ode mnie! A to system szkolny jest beznadziejny, (bo
jest ,ale o tym potem), a to za mało kasy. I tak dalej, i tak dalej. Macie
dzieci, więc wiecie, z jakich powodów się buntują. A jeśli jesteście w moim
wieku, to nie macie prawa zaprzeczać, że jest inaczej. Pamiętajmy, że buntowi
zazwyczaj towarzyszy, zwykła ludzka zazdrość, np. koleżanka ma lepszy telefon,
kolega ma więcej pieniędzy, ktoś inny wygrał konkurs, a to przecież JA jestem
lepszy. Innym się układa, a mi nie, więc się buntuje! Niby wszystko jest złe, ale na ulice nie
wyjdziemy, bo wstyd i nie ma, po co. Co jednak zrobić, kiedy wasz mały 17 letni
bobas, rzuca talerzem w nowy wazon od teściowej, która jeszcze ciepła leży
zakopana w ogródku? Dobra przesadziłem… No, ale co zrobić?! Przeczytaliście już
wszystkie poradniki psychologiczne, Wasze dziecko siedziało na karnym jeżyku
już bardzo długo, mimo tego dalej chce nowy telefon, na który Was nie stać. Co
zrobić?! Otóż w żadnym poradniku nie jest napisane, że większość dzieciaków w
okresie buntu, zwyczajnie nienawidzi Was.
„Dokładnie, My Was nienawidzimy.
Jesteście murem, który oddziela Nas od zdobywania świata, od nowego telefonu,
na który macie pieniądze. Przecież widziałem jak tata chował tysiąc złotych w
kopercie z napisem ,,na czarną godzinę”. Czarna godzina wybiła! Zakochałem się
w dziewczynie, która mieszka 700 km stąd i nie pozwalacie mi jechać do niej!
Chcecie, żebym się przez Was zabiła? Jesteście straszni”
Moi drodzy. Przyszykujcie się na
to. Dla nas wszystko będzie złe i będziemy się buntować. Teksty w stylu: „zobacz ile pracujemy na
Ciebie” – nie zawsze mogą pomóc. My chcemy ciągle szybciej i więcej i więcej.
Oczywiście od stopnia zaawansowania buntu, trzeba stosować różne środki. Lecz
miejmy na uwadze, że po każdym buncie następuję złagodzenie. Dociera do Nas jak
dużo mamy dzięki Wam. Niektórzy rozumieją to wcześnie, a inni troszkę później.
Więc miejcie nadzieję! Zabrzmiało to troszkę jak mowa motywacyjna z filmów
amerykańskich. Czuję się jak kapitan żołnierzy, który stoi na tle flagi i
dodaje Wam otuchy, przed ciężką bitwą. No
chyba, że sami chcecie się buntować przeciwko nam. Ale czy to ma sens?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz