Napisanie
dobrego tekstu można porównać do seksu z grubą kobietą. Najpierw się
załamujesz, bo nie wiesz, od czego zacząć. Zaczynasz płakać i mówić, że się do
tego nie nadajesz. Gra wstępna jest obrzydliwa i tylko pogarsza sytuację.
Przychodzą Ci do głowy nowe pomysły, jednak po chwili dociera do Ciebie, że są
beznadziejne, a w dodatku ktoś wcześniej już je wykorzystał. Jak chcesz być
jedyny w swoim rodzaju, skoro w tej branży wszystko już było!? No nic…Załamany
uderzasz w klawisze, ale słyszysz tylko beznadziejne jęki. Chce Ci się rzygać
na sam widok, ale walczysz dzielnie. To nie jest zwykła rozprawka szkolna na
WDŻR. Ty walczysz o siebie! I wtedy… nagle palce zaczynają stukać i jeździć
same. Pot leci Ci po twarzy. Szybko
zrozumiałeś, że jesteś na dobrej drodze do zaspokojenia siebie i tej grubej
baby, którą nagle polubiłeś. Przed oczami pojawiają Ci się pomysły na kolejne
książki, wiersze i opowiadania. Świat staję się bardziej przejrzysty, pomimo
olbrzymiej ilości włosów, które zasłaniają Ci drogę do sukcesu. Oddajesz się
całym ciałem i umysłem. Wtem mózg podpowiada Ci nową idee. Zdecydowanym ruchem
klepiesz babę w dupę i wchodzisz z trzecią falą. Wena twórcza bardzo pomaga by
dojść… do sukcesu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz